TRÓJKĄT MIŁOSNY SOY LUNY: LUTTEO VS LUMON


 
 LUTTEO VS LUMON



W Soy Lunie jednym z głównych wątków jest temat pierwszej miłości głównej bohaterki i trójkąt miłosny, jaki tworzy się pomiędzy Luną, Matteo i Simonem. Młoda dziewczyna zupełnie nie rozumie uczuć, które zaczynają się w jej sercu pojawiać, dlatego wątek rozwija się bardzo powoli, ale nie ma to nic wspólnego z nudą - właśnie dzięki stonowanemu tempu postępu w relacjach bohaterów nie ma zaniku dynamiki i emocje towarzyszące kibicowaniu ulubionej parze są stale podsycane, dlatego serial jest tak wciągający!

Myślę, że już parę razy wspominałam o trudności, jaką sprawia mi podjęcie jednoznacznej decyzji, do którego fandomu należę - choć pod koniec sezonu stało się to zupełnie jasne, ale tylko i wyłącznie pod wpływem jednoznacznie ukierunkowanego wpływu fabuły. Obie te relacje są piękne i obie silne, dlatego choć koniec końców zawsze wybiorę Lutteo, uwielbiam chwile w których Simon jest taki szczęśliwy będąc z Luną!

Simon i Luna to najlepsi przyjaciele, ich bohaterowie prezentują bardzo piękny przykład relacji, jaka czasami, przy dużym szczęściu, zawiązuje się pomiędzy dwójką ludzi. Nawzajem są dla siebie wszystkim, od wsparcia do radości, od bratniej duszy po zawsze pewnego powiernika. Simon jednak zaczyna kochać Lunę w inny sposób, w sposób dość jednoznaczny, kolidujący i nie kolidujący z poprzednim równocześnie. I choć ona koniec końców tego nie odwzajemnia, nie można powiedzieć, że się nie waha. Bardzo ucieszyło mnie to, że fabułę rozwinięto tak, by Luna i Simon choć przez chwilę spróbowali bycia razem jako para i że udowodniono w ten sposób, że nie potrafią tak naprawdę być razem. Uwielbiam niektóre z ich wspólnych scen, uważam ich relację za przepiękną i bardzo lubię postać Simona - ale uważam, że nigdy nie będzie z Luną i z czasem uczucia do przyjaciółki wygasną, zastąpione tymi, które istnieć mogą, choć część Simona nadal będzie darzyła Lunę tą swoistą tkliwością. Kto wie, może zapomnieć o takim uczuciu do niej pomoże mu inna piękna dziewczyna...?

Matteo i Luna przez bardzo długi czas byli chyba wszystkim, ale nie przyjaciółmi. W całej ichrelacji od początku była pewna zadziorność, która tak naprawdę pozwoliła im spodobać się sobie nawzajem. Matteo, bezczelny, arogancki i próżny, może właśnie częściowo przez swoje wady intrygował Lunę i sprawiał, że jej serce jakby szybciej przy nim było, choć tak długo uparcie to wypierała. Dla Luny uczucie do Matteo przez długi czas było czymś niemal zupełnie podświadomym, a jednak wyjątkowo silnym i prawdziwym. Jest to tak naprawdę pierwsze prawdziwe zakochanie dla tej dziewczyny, może dlatego nie wiedziała do końca, jak ma się zachować. Ironicznie, dla podrywacza i egocentryka Matteo to również było pierwsze PRAWDZIWE uczucie. Luna jest dla niego czymś więcej niż tylko kolejną dziewczyną, jej udało się coś w nim zmienić, przez to, że tak zupełnie inaczej niż wszyscy potrafi żyć. Szybciej zdał sobie sprawę ze swoich uczuć, ale pogubił się w nich, bo nie do końca je rozumiał i czuł, że to coś bardzo ważnego i musi być ostrożny. To, co połączyło tę dwójkę, to coś wybitnie prawdziwego, coś czego właściwie nie da się po prostu opisać. Zakochali się w sobie tak, jak niewielu potrafi się zakochać, bez żadnego w stu procentach racjonalnego uzasadnienia - tak, jakby od zawsze byli właściwą częścią siebie nawzajem.

Trójką miłosny w Soy Lunie należy do wyjątkowo udanych, ale i trudnych, ponieważ wszystkie z towarzyszących bohaterom uczuć są bardzo silne, właściwie cali bohaterzy są nieustannie pełni pasji. Bardzo lubię Simona z Luną, ale jeśli muszę podjąć decyzję, wybieram Lutteo - są pewne sprawy, w których serce po prostu wie, co robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz