ANALIZA POSTACI - PORTRET PSYCHOLOGICZNY AMBAR SMITH

Ambar Smith to młoda dziewczyna zamieszkująca rezydencję swojej matki chrzestnej Sharon Benson w pięknej stolicy Argentyny, Buenos Aires. Jest egoistyczną, bezwzględną perfekcjonistką - na pierwszy rzut oka. Jak tak naprawdę może wyglądać dusza tego pięknego czarnego charakteru serialu Soy Luna? Moją opinię poznacie właśnie w tym poście.

Nie da się ukryć, że Ambar jest dokładnym przykładem dziewczyny idealnej, ale jak to zwykle bywa - idealnej tylko z pozoru. Jest piękna, zawsze modnie ubrana, wyjątkowo inteligentna, bardzo utalentowana (ma piękny głos i wspaniale jeździ na wrotkach) i dobrze zna swoją wartość. Niemniej jednak na to wszystko musiała po prostu zapracować sobie sama, nawet jeśli z pewnym predyspozycjami się po prostu urodziła, to ona sama dopilnowała, by się rozwijały i dawały jej możliwość bycia najlepszą. Właśnie - bycie najlepszą we wszystkim i ze wszystkich, to wydaje się główny cel Ambar na każdym kroku, cel tak niesamowicie ważny, że przyćmiewa jej wszystko inne. Ale dlaczego tak jest? Tak silny kompleks zwykle nie powstaje sam z siebie, bez żadnej przyczyny. Ambar zachowuje się tak, jakby cały czas próbowała udowodnić komuś, że jest czegoś warta. Tylko komu próbuje to udowodnić? Chłodnej i mało empatycznej matce chrzestnej? Wiecznie zapracowanym, nieobecnym w jej życiu rodzicom? A może sobie samej?

Na temat rodziców Ambar nie mówi się w serialu wiele (co uważam za kolejną swego rodzaju sugestię), ale wiemy na pewno, że rzadko widują się z córką, właściwie nie uczestniczą w jej życiu. I to właśnie uważam za główną przyczynę tych ciężkich wad w charakterze dziewczyny. Nigdy nie została otoczona ciepłem i naturalną, odruchową miłością, dlatego sama nie potrafi tego robić. Od zawsze czuła się samotna i niezauważana, głównie właśnie przez nich, i to sprawiło, że postanowiła zrobić wszystko, by już więcej się tak nie czuć - postanowiła być zawsze najlepsza, by ludzie na nią patrzyli i ją podziwiali, by wszyscy chcieli ją zauważać, tak jak rodzice nigdy nie potrafili. I nie umiejąc zyskać ich uwagi, popada w osobiście głęboki smutek i otacza się tym desperackim kokonem fałszywej dumy i chłodu, fałszywej ignorancji i obojętności, podczas gdy w środku wciąż tylko krzyczy: "Zauważcie mnie! Proszę, tylko mnie zauważcie!". Dlaczego jednak, zyskując wszystko, co sobie obrała za cel - popularność i powszechny podziw - nadal to robi? Odpowiedź jest bardzo prosta. To nie mogło dać oczekiwanych rezultatów. W całej tej walce o uwagę chodzi zapewne o uwagę właśnie obojętnych rodziców, której uznanie rówieśników po prostu nie może się równoważyć. Amabr nie rozumie tego lub nie chce rozumieć i bezradnie brnie we własne głęboko zakorzenione kłamstwa, udaje że świat pozornej perfekcji, jaki sobie stworzyła, to najlepszy świat, jaki stworzyć mogła i by nigdy więcej nie zostać tak zranioną, nie chce pozwolić, by na kimkolwiek kiedykolwiek jej zależało.

Uważam, że postać Ambar jest wyjątkowo ciekawie przedstawiona, po części dlatego, iż ten specyficzny element jej zranionego serca, które po prostu na swój przykry sposób zaczęło się bronić, jest wyjątkowo subtelny i żeby go dostrzec, trzeba wlać w bohaterkę odrobinę własnej interpretacji, może dość daleko idącej, ale dzięki temu piękniejszej. Myślę, że Ambar tak naprawdę wcale nie jest zła. Ona po prostu bardzo się boi.

1 komentarz: