OFICJALNY ZWIASTUN DRUGIEGO SEZONU SOY LUNY!

Nowych odcinków doczekamy się dopiero w marcu, ale oficjalny zwiastun pojawił się już teraz!



Moje wrażenia? Cóż... Zdecydowanie nie tego spodziewałam się po wszystkich spoilerach, internetowych spekulacjach i wycinkach z planu. Gdzie Lutteo i Simbar? Kłopoty w postaci trzeciej osoby w związku Gastiny? Zwiastun pokazuje nam przede wszystkim szczęśliwych Lunę i Simona, Ambar podrywającą Matteo, jakieś przebłyski ze szczęśliwą Niną i z tematu życia towarzyskiego głównych bohaterów... Właściwie tyle. Mam nadzieję, że to coś w rodzaju niedopowiedzenia mającego powodować niedosyt, a nie zapowiedź braku rozwinięcia wyczekiwanych przez wszystkich wątków! Nie rozumiem jednak niektórych scen z Matteo, np. tej gdy rozmawia z Ramiro, czyżbyśmy mieli okazję przybliżyć sobie problem apodyktycznego rodzica, z jakim zdaje się borykać chłopak?

Co bardzo ciekawe - wątek Sol Benson wydaje się ruszać naprzód bardzo powoli, ale nie nudno! Ktoś coś już wie, coś podejrzewa, dużo się domyślił, ale... Wciąż nikt tak naprawdę w to nie wierzy, jakby nikt nie chciał poznać prawdy. A oddech przeszłości coraz wyraźniej owiewa plecy bohaterów, którzy w końcu będą musieli się odwrócić.

UWAGA! Info z ostatniej chwili!
Już dziś na kanale argentyńskiego Disney Channel o godzinie szóstej tamtego czasu będzie można obejrzeć kilka początkowych minut pierwszego odcinka drugiego sezonu Soy Luny!!!

TRÓJKĄT MIŁOSNY SOY LUNY: LUTTEO VS LUMON


 
 LUTTEO VS LUMON



W Soy Lunie jednym z głównych wątków jest temat pierwszej miłości głównej bohaterki i trójkąt miłosny, jaki tworzy się pomiędzy Luną, Matteo i Simonem. Młoda dziewczyna zupełnie nie rozumie uczuć, które zaczynają się w jej sercu pojawiać, dlatego wątek rozwija się bardzo powoli, ale nie ma to nic wspólnego z nudą - właśnie dzięki stonowanemu tempu postępu w relacjach bohaterów nie ma zaniku dynamiki i emocje towarzyszące kibicowaniu ulubionej parze są stale podsycane, dlatego serial jest tak wciągający!

Myślę, że już parę razy wspominałam o trudności, jaką sprawia mi podjęcie jednoznacznej decyzji, do którego fandomu należę - choć pod koniec sezonu stało się to zupełnie jasne, ale tylko i wyłącznie pod wpływem jednoznacznie ukierunkowanego wpływu fabuły. Obie te relacje są piękne i obie silne, dlatego choć koniec końców zawsze wybiorę Lutteo, uwielbiam chwile w których Simon jest taki szczęśliwy będąc z Luną!

Simon i Luna to najlepsi przyjaciele, ich bohaterowie prezentują bardzo piękny przykład relacji, jaka czasami, przy dużym szczęściu, zawiązuje się pomiędzy dwójką ludzi. Nawzajem są dla siebie wszystkim, od wsparcia do radości, od bratniej duszy po zawsze pewnego powiernika. Simon jednak zaczyna kochać Lunę w inny sposób, w sposób dość jednoznaczny, kolidujący i nie kolidujący z poprzednim równocześnie. I choć ona koniec końców tego nie odwzajemnia, nie można powiedzieć, że się nie waha. Bardzo ucieszyło mnie to, że fabułę rozwinięto tak, by Luna i Simon choć przez chwilę spróbowali bycia razem jako para i że udowodniono w ten sposób, że nie potrafią tak naprawdę być razem. Uwielbiam niektóre z ich wspólnych scen, uważam ich relację za przepiękną i bardzo lubię postać Simona - ale uważam, że nigdy nie będzie z Luną i z czasem uczucia do przyjaciółki wygasną, zastąpione tymi, które istnieć mogą, choć część Simona nadal będzie darzyła Lunę tą swoistą tkliwością. Kto wie, może zapomnieć o takim uczuciu do niej pomoże mu inna piękna dziewczyna...?

Matteo i Luna przez bardzo długi czas byli chyba wszystkim, ale nie przyjaciółmi. W całej ichrelacji od początku była pewna zadziorność, która tak naprawdę pozwoliła im spodobać się sobie nawzajem. Matteo, bezczelny, arogancki i próżny, może właśnie częściowo przez swoje wady intrygował Lunę i sprawiał, że jej serce jakby szybciej przy nim było, choć tak długo uparcie to wypierała. Dla Luny uczucie do Matteo przez długi czas było czymś niemal zupełnie podświadomym, a jednak wyjątkowo silnym i prawdziwym. Jest to tak naprawdę pierwsze prawdziwe zakochanie dla tej dziewczyny, może dlatego nie wiedziała do końca, jak ma się zachować. Ironicznie, dla podrywacza i egocentryka Matteo to również było pierwsze PRAWDZIWE uczucie. Luna jest dla niego czymś więcej niż tylko kolejną dziewczyną, jej udało się coś w nim zmienić, przez to, że tak zupełnie inaczej niż wszyscy potrafi żyć. Szybciej zdał sobie sprawę ze swoich uczuć, ale pogubił się w nich, bo nie do końca je rozumiał i czuł, że to coś bardzo ważnego i musi być ostrożny. To, co połączyło tę dwójkę, to coś wybitnie prawdziwego, coś czego właściwie nie da się po prostu opisać. Zakochali się w sobie tak, jak niewielu potrafi się zakochać, bez żadnego w stu procentach racjonalnego uzasadnienia - tak, jakby od zawsze byli właściwą częścią siebie nawzajem.

Trójką miłosny w Soy Lunie należy do wyjątkowo udanych, ale i trudnych, ponieważ wszystkie z towarzyszących bohaterom uczuć są bardzo silne, właściwie cali bohaterzy są nieustannie pełni pasji. Bardzo lubię Simona z Luną, ale jeśli muszę podjąć decyzję, wybieram Lutteo - są pewne sprawy, w których serce po prostu wie, co robić.

TOP 10 NAJLEPSZYCH SCEN MUZYCZNYCH

10

 CAMINO - EQUIPO DE AMBAR


Uważam, że w wykonaniu tej drużyny piosenka "Camino" brzmi bardzo lekko i przyjemnie, wyjątkowo profesjonalnie i to nie tylko dzięki wspaniałej choreografii, dla której jest tłem. Ta piosenka, w tym wykonaniu, jest z pewnością jedną z moich ulubionych!

9

QUE MAS DA - MATTEO Y LUNA


Piosenka Matteo i Luny jest bardzo ładna i przede wszystkim wybitnie szczera, wpasowuje się jak ulał w sytuację zaistniałą między nimi. Ważną rolę odgrywa więc ich sceniczna interpretacja. Myślę, że nie zwróciłabym zbytniej uwagi na tę piosenkę, gdyby nie została wykonana przez tę dwójkę. A przecież jest to bardzo piękny utwór!

8

PROFUGOS - MATTEO Y LUNA


Tak jak i w Que mas da jednym z największych atutów tego wykonania jest jego autentyczność i adekwatność - Luna i Matteo to ciągli uciekinierzy, okrutni dla siebie nawzajem w obojętności, którą wciąż udają. Uważam, że ich głosy pięknie komponują się w tym utworze, a sama piosenka jest genialna.

7

ERES - SIMON


Piosenka "Eres" to cudowny utwór i żałuję, że mogłam umieścić ją najwyżej na siódmym miejscu (Soy Luna może się poszczycić tyloma wspaniałymi piosenkami!), bo uwielbiam w niej wszystko: tekst, linię melodyczną, interpretację i cały wizualny wydźwięk sceny, w której Simon po raz pierwszy śpiewa ją Lunie, wyznając swoje głębokie uczucia do niej. Uważam, że to jedna z najpiękniejszych scen muzycznych w całym serialu.

6

MIRAME A MI - AMBAR Y MATTEO


Piosenka Ambar jest jedną z moich ulubionych i idealnie wpasowuje się w charakter postaci, zarówno ten pozorny jak i prawdziwy, wewnętrzny, ukrywany. Myślę, że jest celowo napisana tak, by odwracać uwagę od tego, o czym naprawdę mówi. Głośne dźwięki, elektroniczne wstawki, szybkie tempo i egocentryczny tekst - to wszystko przykrywka dla smutnego i desperackiego, a nie próżnego zawołania Mirame a mi czyli Spójrzcie na mnie. Utwór jest naprawdę świetny i osobiście uważam, że choreografia, którą ułożyli do niej Ambar i Matteo na pierwszym etapie konkursu była naprawdę wybitna i bezkonkurencyjnie zasługiwała na pierwsze miejsce.

5

ALAS - LUNA Y SIMON


Ogólnie nie przepadam za piosenką Alas, to znaczy według mnie nie jest tak dobra jak inne, ale ta prototypowa, akustyczna wersja Luny i Simona jest naprawdę wspaniała, bo ma piękne brzmienie, choć oczywiście mniej pasujące do tekstu, który również bardzo mi się podoba.W przypadku tej i jeszcze jednej piosenki, która pojawi się później, inne, akustyczne wykonanie zmieniło całkowicie mój stosunek do utworu. Ta wersja Alas jest naprawdę przepiękna!

4

CHICAS ASI - AMBAR, DELFI Y JAZMIN


Ta piosenka jako jedna z nielicznych zachwyciła mnie po prostu dlatego, że mnie zachwyciła. Jest w niej coś tak niesamowicie genialnego, że potrafię w kółko ją nucić! Bardzo, naprawdę bardzo podoba mi się jej linia melodyczna i wizualny oddźwięk, jaki dziewczyny zaprezentowały na scenie na Open Music. Chicas asi to prawdziwy geniusz!

3

VALIENTE - SIMON


Valiente pokochałam od momentu, gdy usłyszałam ją po raz pierwszy. Jest w niej taka pasja, taka szczerość, takie głęboki wyznanie i taka niezachwiana pewność, że pokochałam ją całym sercem. Szczególnie jednak podoba mi się, gdy Simon wykonuje ją sam, brzmi wtedy najbardziej autentycznie i najsilniej. Ten chłopak pisze wspaniałe piosenki, a Valiente to niewątpliwie jeden z jego najlepszych utworów!

2

SIENTO - MATTEO


Siento to piosenka, która zawiera w sobie bardzo wiele. Jest deklaracją, obietnicą, sprawozdaniem i wyrazem zdziwienia, podziękowaniem, dowodem i wyjaśnieniem. Ale przede wszystkim jest to przepiękne wyznanie miłosne, które płynie z każdego zaśpiewanego przez Matteo słowa, jakby było zbyt silne, by po prostu czaić się w tle. Choć sama melodia jest bardzo piękna, myślę, że dużą rolę odgrywa tu tekst, który ma w sobie dużą dozę artystycznej dojrzałości, która świadczy właśnie niebezpośrednio o zmianie, o której śpiewa Matteo. Po raz pierwszy traktuje takie uczucie jako coś podniosłego i czuje, że taka podniosłość zasługuje na dojrzałość i prawdziwość. Dlatego śpiewa tak pięknie.

1

MELODIAS QUE LO QUENTAN TODO - SIMON



To właśnie jest druga z piosenek, do której nastawienie zupełnie zmieniłam po wysłuchaniu jednego jej wykonania. Akustyczna wersja Simona jest tak przepiękna, tak przejmująca, jak nigdy bym się nie spodziewała po takiej melodii, jaką prezentowała Luna (choć nie twierdzę, że tamta była zła, po prostu nie pomyślałam, że może mi się podobać w taki sposób). Jest to dość ciekawy utwór jak na tego bohatera, bo chyba po raz pierwszy nie śpiewa on piosenki kierowanej do Luny, co sugerują te ukradkowe spojrzenia w stronę Ambar i właściwie sam tekst. Melodias que lo quentan todo może też być po części deklaracją świadomości, że Luna nigdy nie pokocha go tak, jakby tego pragnął, bo przecież skoro niektóre melodie mówią wszystko, to te, które wiążą się z Luną i Matteo do nich należą. Moja interpretacja ukierunkowuje się na gorzkie wyznanie przykrej świadomości rzeczywistych reali relacji między nim a najlepszą przyjaciółką, i jednoczesne nieśmiałe wyznanie w kierunku Ambar, bardzo enigmatyczne a chwilami jakby wpadające w jakąś niewyjaśnioną nostalgię. Uważam, że ten utwór w takiej wersji jest naprawdę wybitnie piękny. Właśnie dlatego umieściłam go na zaszczytnym pierwszym miejscu!

ANALIZA POSTACI - PORTRET PSYCHOLOGICZNY AMBAR SMITH

Ambar Smith to młoda dziewczyna zamieszkująca rezydencję swojej matki chrzestnej Sharon Benson w pięknej stolicy Argentyny, Buenos Aires. Jest egoistyczną, bezwzględną perfekcjonistką - na pierwszy rzut oka. Jak tak naprawdę może wyglądać dusza tego pięknego czarnego charakteru serialu Soy Luna? Moją opinię poznacie właśnie w tym poście.

Nie da się ukryć, że Ambar jest dokładnym przykładem dziewczyny idealnej, ale jak to zwykle bywa - idealnej tylko z pozoru. Jest piękna, zawsze modnie ubrana, wyjątkowo inteligentna, bardzo utalentowana (ma piękny głos i wspaniale jeździ na wrotkach) i dobrze zna swoją wartość. Niemniej jednak na to wszystko musiała po prostu zapracować sobie sama, nawet jeśli z pewnym predyspozycjami się po prostu urodziła, to ona sama dopilnowała, by się rozwijały i dawały jej możliwość bycia najlepszą. Właśnie - bycie najlepszą we wszystkim i ze wszystkich, to wydaje się główny cel Ambar na każdym kroku, cel tak niesamowicie ważny, że przyćmiewa jej wszystko inne. Ale dlaczego tak jest? Tak silny kompleks zwykle nie powstaje sam z siebie, bez żadnej przyczyny. Ambar zachowuje się tak, jakby cały czas próbowała udowodnić komuś, że jest czegoś warta. Tylko komu próbuje to udowodnić? Chłodnej i mało empatycznej matce chrzestnej? Wiecznie zapracowanym, nieobecnym w jej życiu rodzicom? A może sobie samej?

Na temat rodziców Ambar nie mówi się w serialu wiele (co uważam za kolejną swego rodzaju sugestię), ale wiemy na pewno, że rzadko widują się z córką, właściwie nie uczestniczą w jej życiu. I to właśnie uważam za główną przyczynę tych ciężkich wad w charakterze dziewczyny. Nigdy nie została otoczona ciepłem i naturalną, odruchową miłością, dlatego sama nie potrafi tego robić. Od zawsze czuła się samotna i niezauważana, głównie właśnie przez nich, i to sprawiło, że postanowiła zrobić wszystko, by już więcej się tak nie czuć - postanowiła być zawsze najlepsza, by ludzie na nią patrzyli i ją podziwiali, by wszyscy chcieli ją zauważać, tak jak rodzice nigdy nie potrafili. I nie umiejąc zyskać ich uwagi, popada w osobiście głęboki smutek i otacza się tym desperackim kokonem fałszywej dumy i chłodu, fałszywej ignorancji i obojętności, podczas gdy w środku wciąż tylko krzyczy: "Zauważcie mnie! Proszę, tylko mnie zauważcie!". Dlaczego jednak, zyskując wszystko, co sobie obrała za cel - popularność i powszechny podziw - nadal to robi? Odpowiedź jest bardzo prosta. To nie mogło dać oczekiwanych rezultatów. W całej tej walce o uwagę chodzi zapewne o uwagę właśnie obojętnych rodziców, której uznanie rówieśników po prostu nie może się równoważyć. Amabr nie rozumie tego lub nie chce rozumieć i bezradnie brnie we własne głęboko zakorzenione kłamstwa, udaje że świat pozornej perfekcji, jaki sobie stworzyła, to najlepszy świat, jaki stworzyć mogła i by nigdy więcej nie zostać tak zranioną, nie chce pozwolić, by na kimkolwiek kiedykolwiek jej zależało.

Uważam, że postać Ambar jest wyjątkowo ciekawie przedstawiona, po części dlatego, iż ten specyficzny element jej zranionego serca, które po prostu na swój przykry sposób zaczęło się bronić, jest wyjątkowo subtelny i żeby go dostrzec, trzeba wlać w bohaterkę odrobinę własnej interpretacji, może dość daleko idącej, ale dzięki temu piękniejszej. Myślę, że Ambar tak naprawdę wcale nie jest zła. Ona po prostu bardzo się boi.

FINAŁ SEZONU PIERWSZEGO - INFO + MOJE WRAŻENIA

Długo wyczekiwany odcinek 80 w końcu został wyemitowany!!! Co się w nim wydarzyło? Które sprawy zostały rozwiązane? Co było najbardziej zaskakujące? Co podobało mi się najbardziej? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie właśnie w tym poście!
Na początek muszę zaznaczyć, że odcinek bardzo ale to bardzo mi się podobał! Wielkie brawa dla scenarzystów, ponieważ wszystko potoczyło się dokładnie tak, jak wg mnie powinno i gdybym sama zajmowała się decydowaniem o fabule serialu, nie miałabym takim rozwiązaniom nic do zarzucenia. A więc po kolei.

NIESAMOWITA CHOREOGRAFIA ZESPOŁU Z JAM&ROLLER I NAJZUPEŁNIEJ ZASŁUŻONA WYGRANA!

W wielu produkcjach telewizyjnych bardzo często zdarza się, że w przypadku różnego rodzaju konkursów czy rywalizacji, drużyna która zajmuje czołowe miejsce w fabule, wszystko wygrywa właściwie tylko z powodu tego czołowego miejsca, a porównawszy jej prezentację ze zwykle urywkami prezentacji innych grup, musimy przyznać, że gdyby to nie był tylko film, wygrałaby drużyna przeciwna - innymi słowami, czasami występy głównych bohaterów są po prostu słabe. Trochę się tego obawiałam i w tym przypadku, bo choreografia prezentowana przez bohaterów na próbach była według mnie ładna, ale nie wspaniała. Może dzięki temu, że w ten sposób zapewniłam sobie element zaskoczenia, tak bardzo spodobał mi się występ ekipy z Jam&Roller na zawodach! Kroki były wprost NIESAMOWITE, wykonanie oczywiście PERFEKCYJNE, a całość ZNIEWALAJĄCA. Naprawdę, ich prezentacja wyjątkowo przypadła mi do gustu, zwłaszcza akrobacje i wymyślne podnoszenia, które bohaterowie zdecydowali się zaprezentować. Uważam, iż pobili na głowę rzekomo profesjonalną ekipę Mariano i tym samym udowodnili, że prawdziwa wygrana jest największa wtedy, gdy gra się fair play.

PIĘKNA SCENA NA DACHU, W KTÓREJ LUNA WYZNAJE MATTEO MIŁOŚĆ!

Odrobinę obawiałam się rozwiązania tematu relacji tej pary w osiemdziesiątym odcinku (o czym można się przekonać czytając poprzedni post), ale na całe szczęście wszystko wyszło niemal idealnie! Jak to zwykle w telenowelach bywa - choć jest to tak irytujące! - główni bohaterowie, chcąc ze sobą porozmawiać, non stop się rozmijali, nie mogąc w końcu na siebie wpaść. W rezultacie oboje niemal stracili nadzieję i wszystko mogłoby potoczyć się inaczej, gdyby nie fakt, że Luna wybiegając z Jam&Roller zgubiła swój naszyjnik! Ten osobliwy talizman po raz kolejny stał się symbolem szczęśliwego zbiegu okoliczności, ponieważ znalazł go Matteo i tym sposobem najpewniej chęć zobaczenia się z Luną wygrała z urażoną dumą i niepewnością. Dzięki temu dotarł na dach budynku, na którym przed chwilą Roller Band wraz z Luną dał wspaniały koncert, śpiewając piosenkę Vuello. Oczywiście dotarł na miejsce w idealnym momencie, a rozciągająca się za rozmawiającą parą panorama miasta o zachodzie słońca dała im perfekcyjną do takiej sceny scenerię. Jest to jeden z najpiękniejszych momentów w serialu, najbardziej również wzruszających. Moim osobiście zdaniem, bardzo ważna jest w nim ta nuta goryczy, wynikającej z rychłego rozstania i świadomość wielkiej niewiadomej, która się przed nimi rozciąga, które kryją się za ogólną radością z tego, co oboje do siebie czują. Dodaje to tej w gruncie rzeczy dość bajkowej scenie elementu realizmu. Nie brakuje oczywiście długo wyczekiwane pocałunku Lutteo, tym razem w stu procentach zaplanowanego, szczerego i bardzo znaczącego! Pomimo wyjazdu chłopaka (bo przecież wszyscy wiemy, że wróci do Buenos Aires), uważam sezonowe uwieńczenie relacji Luny i Matteo za najzupełniej udane!

NIESPODZIEWANA I - MOIM ZDANIEM - WYJĄTKOWO WZRUSZAJĄCA PRZEMIANA AMBAR!

Postać Ambar niemal do zawsze uważałam za wyjątkowo ciekawą i dość często zmieniałam swój do niej stosunek - to zależało od emocji, jakie powodowały wydarzenie w serialu. Jeśli chodzi jednak o trzeźwą ocenę bohaterki jako osoby, pomimo iż odgrywa rolę typowego czarnego charakteru, egocentrycznej intrygantki i bezwzględnej manipulatorki, uważam, że jest postacią pozytywną. Postać czysto negatywna to według mnie taka, która uosabia wyłącznie złe cechy i źle postępuje bo jest po prostu zła, bez żadnego głębszego powodu. W przypadku Ambar sprawa wygląda inaczej - dziewczyna jest po prostu zagubiona w cierpieniach własnego serca, którego nikt nie otacza prawdziwą miłością i przerażona możliwością kolejnego bycia zranioną. Dlatego nie chce naprawdę wpuścić nikogo do swojego niepewnego świata, który jest jedynym miejscem nieotoczonym jej asekuracyjną osłoną chłodu. Myślę, że być może poświęcę kiedyś cały posta analizie jej charakteru, ponieważ jest naprawdę ciekawy. Wyróżniam dziś ten wątek dlatego, że w odcinku osiemdziesiątym w Ambar dokonuje się jakiś przełom. Stanowcze, ale bardzo mądre słowa Luny jakimś cudem naprawdę do niej trafiają; trafiają tam, gdzie dziewczyna zamknęła swój głęboki smutek i gdzie nie wpuszcza już niczego - do jej zranionego serca. Cztery sceny związane z jej przemianą, czyli: rozmowa z Luną w szatni, pojednawcza rozmowa po wygraniu konkursu, przeprosiny skierowane do Gastona i Matteo oraz pogodzenie się z Delfi przy wyraźnym wyszczególnieniu wielkiej poprawy jej stosunku do przyjaciółek, są według mnie wyjątkowo wzruszające i razem ze wspomnianą wcześniej choreografią, sceną na dachu oraz pocałunkiem Gastiny należą do najlepszych w całym odcinku.

POCAŁUNEK NINY I GASTONA - GASTINA ZACZYNA ISTNIEĆ JAKO OFICJALNA PARA!

Na ten temat nie trzeba chyba wiele mówić, i najwyraźniej scenarzyści to wiedzieli, bo tak naprawdę Nina i Gaston w osiemdziesiątym odcinku nie wypowiadają do siebie ani jednego słowa - niemniej jednak to, co chcą sobie nawzajem i nam przekazać jest najzupełniej wyraźne. Oboje w pełni rozumieją już, co do siebie nawzajem czują i są zwyczajnie ogromnie szczęśliwi, że w końcu mogą po prostu być razem. Po wszystkich przygodach i przeszkodach jakie napotkali, wszystko im się "wyprostowało" i z całej ich relacji po raz pierwszy bije bezgraniczna swoboda i - co najważniejsze - wielkie szczęście w tej swobodzie. Tak naprawdę jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczą się losy tej - już oficjalnie! - pary.

LUNA JAKO SOL BENSON - PANI SHARON I REY POZNAJĄ PRAWDĘ!

Choć nie zostają wymienione żadne nazwiska i konkretne wyczekiwane zdanie nie pada, sprawa jest najzupełniej oczywista - pani Sharon i Rey znają prawdę. Reakcja kobiety mówi sama za siebie, jest tak zszokowana odkryciem, że upuszcza trzymany w ręku przedmiot na podłogę. Tak długo miała prawdę tuż przed nosem, a nie potrafiła jej dostrzec, rozpaczliwie próbując znaleźć ją gdzieś indziej. Nie bez powodu mówi się, że najciemniej jest pod latarnią i Sharon Benson dotkliwie - najwidoczniej - się o tym przekonała, ale w końcu zna prawdę. Pytanie brzmi jednak: co z tą wiedzą zrobi? Odpowiedzi z pewnością możemy się spodziewać w kolejnym sezonie!

Moje ogóle wrażenie po obejrzeniu tego odcinka? Jestem zachwycona. Odetchnęłam z ulgą i po raz kolejny muszę wyrazić swój wielki podziw dla scenarzystów i twórców serialu, ponieważ wszystko zostało zrobione idealnie. Rzadko spotykam się z produkcjami, których fabuła tak bardzo zgadza się w ogólnym kontekście z moimi oczekiwaniami i pragnieniami - zwłaszcza tymi nieoczywistymi i dość pokomplikowanymi.
Odcinek osiemdziesiąty - to trzeba zobaczyć! A dla tych, którzy już to zrobili... No cóż, pozostaje nam czekać te pół roku na kolejny sezon!

W OCZEKIWANIU: PRZED ODCINKIEM 80...

Obejrzawszy odcinek 79 mogę z całkowitą pewnością stwierdzić jedno: nie wyjaśniło się nic a nic! Wygląda na to, że ostatni epizod będzie wielką kulminacją wszystkiego, na co w ogóle w tym serialu czekano. Jednocześnie obawiam się i cieszę, ponieważ nadal nie mam pojęcia, co się wydarzy!
Przyglądnijmy się kolejno wszystkim wątkom, które zostały lub powinny wkrótce zostać rozwiązane:

1. Luna jako Sol Benson.
Jak dobrze nam wiadomo, pani Sharon od dłuższego czasu prowadzi zawzięte poszukiwania swojej niegdyś zaginionej siostrzenicy. W miarę upływy czasu naturalnie przybliża się do rozwiązania zagadki, które znajduje się przecież tuż pod jej nosem... W zapowiedzi ostatniego odcinka pierwszego sezonu widzimy, jak Rey telefonuje do swojej zwierzchniczki z Cancun, najprawdopodobniej wyjawiając kobiecie całą poznaną prawdę. Na tym samym filmiku, otrzymawszy ową informację, pani Sharon upuszcza trzymany w ręku wazon, który rozbija się na podłodze - jest niewymownie zszokowana.
Tak więc najważniejszy w serialu wątek wielkiej tajemnicy prawdziwej tożsamości Luny Valente w osiemdziesiątym odcinku w końcu zacznie być naprawdę rozwiązywany, pierwsze osoby odkryją prawdę, dlatego można uznać go za wkrótce rozwiązany, proporcjonalnie do oczekiwań.

2. Lutteo.
Drugi najważniejszy wątek serialu pozostaje natomiast w zupełnym chaosie. Między Luną i Matteo naturalną koleją rzeczy stosunki są dość napięte (w końcu ta zagubiona dziewczyna dała mu poniekąd kosza!), a nijak się ich zachowanie ma do faktycznych uczuć, którym powinni przecież dać w końcu upust! Wątek jest całkowicie nierozwiązany i po prawdzie wszystko zależy od najbliższego odcinka, jeśli jednak wierzyć spoilerom (które sprawdziły się przecież w kwestii wyjazdu Matteo do Włoch) to nie powinniśmy się obawiać, bo być może doczekamy się drugiego pocałunku tej pary! Jeśli faktycznie wszystko - jak optymistycznie oczekuję - skończy się dla tej pary dobrze, w dużej mierze przyczynił się do tego Simon, z czego bardzo się cieszę, dlatego mam nadzieję, że jego trud nie pójdzie na marne, w końcu niemało go to kosztowało.
Podsumowując, można stwierdzić, że wszystkiego dowiemy się po prostu dziś wieczorem. Vamos, Lutteo!

3. Gastina.
Na całe szczęście, wszystkie nieporozumienia pomiędzy Niną i Gastonem zostały rozwiązane, a oni sami biegną na nagłe spotkanie! Mam nadzieję, że już wszystko od początku do końca sobie wyjaśnią i będą mogli zostać szczęśliwą parą, bo czekałam na to już od pierwszych odcinków. Jest to ostatni odcinek sezonu, więc można się śmiało spodziewać, że tym razem wszystko pójdzie zgodnie z zamierzeniami i wszyscy fani #gastiny będą mogli radośnie odetchnąć z ulgą!

4. Jico, Yamiro, Micardo, Pelfi - co z innymi parami?
Jim i Nico w 79 odcinku w końcu się pocałowali, Ramiro spektakularnie przeprosił Yam, Ana zaakceptowała związek Mory i Ricardo, a Delfi i Pedro oficjalnie zostali parą! Wszystkie te relacje (choć Micardo czeka jeszcze na swego rodzaju oficjalną deklarację) nareszcie dochodzą do jakiegoś ładu, dlatego śmiało można bić im wszystkim długo wyczekiwane brawa!

5. Wakacje bohaterów (Matteo, Luna, Nina).
Z bólem serca za każdym razem słucham Matteo poddającego w wątpliwość swój powrót do Argentyny, dlatego właściwie tym bardziej zależy mi na pozytywnym zakończeniu sezonu w kwestii #lutteo. Gdyby nie fakt, że jest głównym bohaterem serialu oraz iż oficjalnie wiadomo, że razem z resztą aktorów kręci drugi sezon produkcji, nie wiem jak wytrzymałabym taki dramatyzm! Osobiście mam nadzieję, że Matteo i Luna wyznają sobie miłość, wyjadą na wakacje, a po powrocie już oficjalnie będą razem!
Luna najprawdopodobniej wyjedzie na wakacje z rodzicami do Cancun, z czego bardzo się cieszy. Jedynym warunkiem jest zaliczenie pracy końcowej w Blake, ale raczej nie spodziewam się tutaj wielkich zaskoczeń, w końcu dziewczyna bardzo się nad tym projektem napracowała.
Nina natomiast, o ile dobrze zrozumiałam, wyjeżdża gdzieś z Ricardo (jeśli się mylę, co jest bardzo prawdopodobne, proszę mnie poprawić, ponieważ twierdzę tak na podstawie sceny w 79 odcinku, gdy razem ze swoim tatą siedzi w taksówce z walizkami), ale wyjazd opóźnia się przez nagłe rewelacje związane z Aną i Gastonem.
Myślę, że te dwa miesiące przerwy nie wpłyną zbytnio na relacje bohaterów - w końcu dla prawdziwej przyjaźni i prawdziwej miłości kilometry nie istnieją!

6. Konkurs wrotkarski.
Kompletnie nie wiadomo, czego spodziewać się na konkursie, ponieważ główni bohaterowie mieli po drodze wiele problemów, ich przeciwnicy są naprawdę dobrzy, a na dodatek Ambar komplikuje wszystko swoimi dziwacznymi planami, ale pomimo wszystko... Przecież to Jam&Roller, oni zawsze dadzą sobie radę!

Dodam tu jeszcze promo zapowiadające 80 odcinek, ponieważ uważam, iż jest naprawdę dobre, zupełnie jakby reklamowało pełen emocji film akcji! Nie ma w nim żadnych konkretnych informacji w kluczowych sprawach, co jest irytujące, ale naturalne - po części to właśnie element zaskoczenia czyni filmy wartymi oglądania. Tak więc mam nadzieję, że post się podobał. Czekam z niecierpliwością do wieczora!


OCZEKIWANIA VS RZECZYWISTOŚĆ - CZYLI ODCINEK 78 I JEGO ZAPOWIEDŹ (CAUTION: SPOILERS!)

Obejrzawszy zapowiedź odcinka 78 można śmiało się spodziewać długo wyczekiwanego przełomowego momentu w sprawie #lutteo, co więcej - można nawet być pewnym, że takowy nastąpi, w końcu najwyższy czas, to przed przed ostatni odcinek, poza tym to znacznie ułatwi wszystko, co przed końcem sezonu powinno zostać załatwione. Nawet w tej krótszej wersji promo widzimy dokładnie, że można oczekiwać pierwszej chyba zupełnie szczerej rozmowy Luny i Matteo:



I chociaż nie raz nie dane nam było usłyszeć tych choćby kilku wyraźnie jednoznacznych słów, tym razem mi osobiście wydawało się to oczywiste - o ile Luna się z tego jakoś niezgrabnie nie spróbuje wykręcić albo nie przeszkodzi im jakaś osoba z zewnątrz, na pewno dziewczyna w końcu odważy się posłuchać głosu serca i wyzna Matteo prawdę o tym, co czuje. Tak właśnie sobie myślałam.
Otóż każdy, kto oglądał wczorajszy odcinek doskonale wie, że stało się coś zupełnie innego - Luna zaprzeczyła jakimkolwiek uczuciom czy szansom na nie i wyraziła chęć kontynuowania ich przyjaźni. PRZYJAŹNI!
Osobiście uważam, iż to całkowicie jasne, że dziewczyna po raz kolejny nadmiernie ceni sobie swojego przyjaciela Simona i szacunek dla jego delikatnych uczuć stawia na pierwszym miejscu, zupełnie jakby to właśnie jego naprawdę kochała, a przecież dobrze wiemy, że wcale tak nie jest. Przyznam, że zwykle lubię postać Simona i jego rolę w serialu, bo tak jak już kiedyś wspominałam, dodaje relacji Matteo i Luny ciekawej dynamiki, ale w tym momencie ani trochę nie pasuje mi to, jaką rolę odgrywa w życiu dwójki głównych bohaterów. Przecież to końcówka sezonu, tu już nie ma czasu na lumonowe perypetie tego rodzaju!
Myślę jednak, że przyjaciele tej dwójki (wszyscy przyjaciele, nawet Simon!) będą próbowali otworzyć dziewczynie oczy, pomóc jej tam, gdzie sama się zbytnio gubi. Mam nadzieję, że dzięki temu Luna zrozumie, jak niedorzecznie się zachowuje i zauważy, że najwyższy czas posłuchać głosu serca i przyzna się do swoich uczuć zarówno przed sobą, jak i przed Matteo.
Co tu dużo mówić? Już niedługo dowiemy się, czy Luna potrafi jednak podejmować mądre decyzje!

WULKAN EMOCJI W SOY LUNIE! CZYLI ODCINKI 71 - 75 (CAUTION: SPOILERS!)

Jako że oglądam na bieżąco odcinki emitowane w Argentynie, mogę spokojnie powiedzieć, że pierwsza połowa dziesiątki ostatnich odcinków jest po prostu NIESAMOWITA. To było po części do przewidzenia, że skoro wszystkie ważne wątki tak długo pozostawały nierozwiązane, napięcie zostanie przeciągnięte jak najdłużej, by w końcu co chwilę spektakularnie pękać. A przecież pięć najprawdopodobniej najważniejszych odcinków jeszcze przed nami!

W odcinku 71 króluje temat zerwania Simona i Luny, który sam w sobie jest sensacją. I chociaż jestem w teamie #lutteo, uważam, że związane z tym sceny były jednymi z najpiękniejszych w całym sezonie - zarówno samo rozstanie i rozmowa o nim, jak i słowa Simona na ten temat skierowane do Nico i Pedro. Pozwolę sobie zacytować, że gdy ci zapytali go, dlaczego rozstał się z Luną, Simon odpowiedział: "Ponieważ kocham ją z całego serca" - myślę, że to najlepiej świadczy o jego pięknej osobowości. Drugim bardzo ważnym i długo wyczekiwanym wydarzeniem, które rozgrywa się w trakcie tego odcinka, jest pojawienie się w Rollerze Sofii Carson, co wywołuje wielkie podekscytowanie wśród wszystkich bohaterów.

Odcinek 72 to kontynuacja emocji związanych z wizytą się sławnej piosenkarki w Jam&Roller, która na prośbę Luny zgadza się zaśpiewać piosenkę Love is the name i zaprasza do siebie na scenę Lunę oraz Ambar. Innym ważnym wątkiem jest pojawiająca się w tym odcinku okazja do wymyślenia przez Ambar nowej intrygi przeciwko Lunie, ponieważ dziewczyna nie życzy sobie, by ta przyszła na jej urodzinową imprezę, a nie chce wzbudzać podejrzeń, nie zapraszając jej. Udaje jej się wprowadzić swój plan w życie, ale później okazuje się, że nie przewidziała pewnych okoliczności...


Chyba jednym z najbardziej emocjonujących odcinków w sezonie jest odcinek 73, który kręci się głównie wokół urodzinowego przyjęcia Ambar. Po tym jak Luna udaje się na poszukiwanie swojego komputera z pracą końcową do Blake pod fałszywy adres (jest to właśnie główna część planu Ambar), przy czym towarzyszy jej Matteo wraz z szoferem swojego taty (tego właśnie nie przewidywał plan Ambar), oboje spóźniają się na przyjęcie, jednak koniec końców tam docierają. Pod koniec odcinka, w którym od samego początku można było zadowolić się wieloma scenami #lutteo czy #gastiny, emocje sięgają zenitu. Gdy Simon prezentuje przed wszystkimi piękne wykonanie piosenki Melodias que lo quentan todo, tańczą ze sobą Luna i Matteo oraz Gaston i Felicity, nadal nie wiedząc, że jest nią Nina, ponieważ chcąc uszanować jej obawy zawiązał sobie oczy! Ponadto, można dostrzec intrygujące spojrzenia, jakie wymieniają ze sobą... Ambar i Simon! podczas gdy chłopak chwilami patrzy w jej stronę, jakby naprawdę do niej kierował swoje słowa. Po tym odcinku stałam się oficjalną członkinią teamu #simbar, bo zawsze było mi przykro, kiedy Simon męczył się z uczuciem do przyjaciółki, która nie kochała go w ten sam sposób.




W odcinku 74 znajdujemy kontynuację wątków przedstawionych na zdjęciach powyżej i niestety nie jest to nic wielkiego, jeśli czekało się na przełomowy moment w którejkolwiek z tych relacji - Luna zmieszana odsuwa się od Matteo i szuka pretekstu, by nie rozmawiać o tym, co oboje czują; wszyscy dowiadują się, ze Felicity jest w pokoju Luny, dlatego ta musi się schować, będąc o włos od przyznania się Gastonowi, kim jest; natomiast o Ambar i Simonie nie ma ani słowa. W tym odcinku znajdujemy jednak bardzo ważną scenę, w której podczas zdmuchiwania świeczek przez Ambar pani Sharon i Luna odruchowo łapią się za ręce, co jest najpewniej objawem ich traumy po wydarzeniach z przeszłości, których nie wiedzą, że  doświadczyły wspólnie. Mimo iż wątek tańca Matteo i Luny zostaje dość szybko przerwany, w tym odcinku znajdziemy wiele ich rozmów, przy czym dotyczą one głównie prośby Matteo, by dziewczyna zaśpiewała z nim na Open Music i oferty pomocy jej w projekcie końcowym - na co finalnie Luna się zgadza.

Natomiast odcinek 75 aż kipi emocjami i zawiera w sobie dwa bardzo długo wyczekiwane wydarzenia - PRZYZNANIE SIĘ NINY DO BYCIA SŁAWNĄ FELICITY FOR NOW i jej występ na Open Music z własną piosenką Tengo un corazon oraz NAPISANIE PRZEZ LUNĘ I MATTEO PIOSENKI QUE MAS DA I ZAPREZENTOWANIE JEJ NA OPENIE. Obie te sceny trzeba po prostu zobaczyć, wielu fanów czekało na nie od samego początku! Osobiście jestem bardzo ciekawa, jak teraz potoczą się wspólne losy Gastona i Niny (pomimo iż jest powszechnie wiadome iż w końcu będą parą itd., intryguje mnie po prostu jak do tego dojdzie, jak długo to zajmie i jak niedorzecznie wiele problemów będą musieli wcześniej rozwiązać).

Głównym celem napisania tego posta było wyrzucenie z siebie tych wszystkich emocji, które towarzyszyły oglądaniu serialu w tym tygodniu, a ponieważ następne (ostatnie w sezonie!) pięć odcinków zapowiada się tak samo ekscytująco (konkurs międzykontynentalny, sprawa Felicity, dalsze losy Luny i Matteo, a przede wszystkim odkrycie prawdy o Sol Benson!) przewiduję powstanie podobnego całkiem niedługo. Mam nadzieję, że jeśli ktokolwiek to przeczytał - podobało się.

#lutteo #gastina #simbar

LUNA VALENTE: POSTAĆ IDEALNIE POZYTYWNA


Luna Valente to młoda dziewczyna, która wiedzie spokojne i wesołe życie w swoim rodzinnym mieście  - Cancun. Codziennie spędza miło czas ze swoimi kochającym rodzicami i najlepszym przyjacielem Simonem, z którym wspólnie pracuje w pobliskiej restauracji Foodger Wheels, gdzie rozwozi jedzenie na wrotkach, które są jej największą pasją. Wszystko zmienia się pewnego słonecznego dnia pod koniec wakacji, gdy jej świat staje na głowie i wszystko odwraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Luna i jej rodzice wyjeżdżają do Buenos Aires i tam rozpoczynają całkiem nowe życie.
Luna jest bardzo żywiołowa i impulsywna, nawet jak na nastolatkę. Jest uczciwą i miłą dziewczyną, z jasno określonymi priorytetami (nie zawsze zgodnymi z priorytetami jej rodziców). Kocha jeździć na wrotkach i ładnie śpiewa, jest więc utalentowana. Gorzej idzie jej z nauką, ale tym nie przejmuje się tak długo, jak może zajmować się tym, co daje jej prawdziwą radość.



Dziewczyna jest bardzo pozytywna i nie dziwne, że łatwo ją polubić. Jak każdy jednak główny charakter, ma swoich wrogów. Najgłówniejszym z nich jest Ambar Smith, mieszkająca w tym samym domu co ona, piękna córka chrzestna Sharon Benson, właścicielki posiadłości. Ambar od pierwszego spotkania czuje do Luny nie chęć, głównie - jak później można zauważyć - przez zwykłą zazdrość, ponieważ Luna zaczyna dorównywać perfekcyjnej dziewczynie na torze, a po części i w życiu, ponieważ chłopak złowrogiej Ambar, Matteo Balsano, zaczyna zakochiwać się właśnie w Lunie.
To sprowadza nas do kolejnej cechy charakteru dziewczyny jako bardzo młodej osoby - zagubienia we własnych uczuciach i niepewności. W głównej bohaterce zakochani są dwaj przebywający z nią chłopcy: wcześniej wspomniany Matteo i jej najlepszy przyjaciel - Simon. Co ciekawe, Luna wydaje się naprawdę nie wiedzieć, na którym z nich zależy jej w ten szczególny sposób, a który jest dla niej po prostu miłym towarzyszem, bez romantycznego tła.



Najlepszą przyjaciółką Luny staje się poznana w nowym mieście Nina, nieśmiała i bardzo mądra dziewczyna w jej wieku. Razem chodzą do Blake South Collage, prestiżowej szkoły w Buenos Aires, dzięki czemu Nina może pomagać przyjaciółce w nauce. Po lekcjach udają się zwykle do Jam&Roller - wspaniałego miejsca z torem wrotkarskim i barem ze sceną, gdzie odbywają się konkursy wrotkarskie i muzyczne (Open Music). Luna często bierze udział i w jednych, i w drugich, ponieważ jest dość wszechstronnie utalentowana, a w ten sposób udaje jej się nie tylko wyrazić siebie, ale także odpocząć od nacisku jaki niekiedy wywiera na niej ten nowy, nieznany świat.
Ogólnie mówiąc, Luna to bardzo fajna i ciekawa postać, która reprezentuje bardzo dobre wartości i zaraża swoją niewyczerpaną pozytywną energią. Myślę, że jest idealną dla takiego serialu główną bohaterką!

CZYM JEST 'SOY LUNA'?

Soy Luna - nowy serial Disney Channel, argentyńska telenowela zastępująca uwielbianą przez cały świat Violettę, dość podobny (w podstawach) do poprzednika, a jednak zdecydowanie odrębny.
Większość fanów Disney'a, a już przede wszystkim V-lovers, na samym początku była bardzo negatywnie nastawiona do nowej produkcji: a bo to przecież będzie to samo, tylko nieudolnie zrobione, nijak się to będzie miało do Violetty, na pewno nie będę oglądać, i tak dalej, i tak dalej. Kiedy jednak pojawiły się pierwsze zwiastuny, pierwsze odcinki, potem przetłumaczone na język polski, co się okazało? Soy Luna ma w sobie coś naprawdę wciągającego i to - ironicznie - w sposób całkowicie inny niż Violetta!
Jest to serial bardzo lekki, dość naiwny, najbardziej pasuje mi zaś do niego określenie - bajeczny. Tak, w Soy Lunie zdecydowanie wszystko jest bajeczne. Sama fabuła, miejsca akcji, bohaterowie, a przede wszystkim postacie grające główne role! To bardzo dobra produkcja i nie ma się co dziwić, że skradła nasze serca!
Cóż, na pewno skradła moje.
Główna bohaterka serialu to Luna Valente, czyli młoda energiczna dziewczyna, bardzo pozytywna i radosna. Jest dobrym wzorem do naśladowania dla widzów, dlatego idealnie wpasowuje się w konwencję odpowiedniego najważniejszego charakteru.
Ogólnie telenowela opowiada o wartościach takich jak przyjaźń, spełnianie swoich marzeń, prosta radość, pierwsza miłość i dorastanie. Wszystko to jest zaś przedstawione w sposób bardzo wyidealizowany, ale czyż nie takie właśnie powinny być produkcje telewizyjne, zwłaszcza te skierowane głównie do młodszej publiki?
Na tym blogu będziecie mogli znaleźć moje własne opinie o bohaterach serialu, aktualnej akcji (oglądam odcinki po hiszpańsku, choć język znam słabo), moje własne przypuszczenia i nadzieje, czasami nowości i ciekawe informacje.
Jeśli jesteście zaciekawieni i tak jak ja uwielbiacie oglądać ten serial - zapraszam do czytania!